Czarodziej i czarownica w ciemnych szatach, przechadzali się po zazielenionych błoniach szkoły Magii i Czarodziejstwa Hogwart. Widać było że czują się swobodnie w swoim towarzystwie. W pewnej chwili przystanęli oboje i zapadło niezręczne milczenie, które jako pierwsza przerwała dziewczyna.
- Hogwart jest naprawdę zachwycający - zaczęła nieśmiało, podchodząc bliżęj chłopaka - najbardziej podoba mi się na Wieży Astronomicznej - dodała z uśmiechem.
- Cieszę się, żę mogłem pomóc - bąknął blondyn.
Nagle jakaś niewiadoma siła zaczęła pchać te dwójkę ku sobie i już prawie ich usta złączyły się w pocałunku lecz ta chwila została brutalnie przerwana
- Draco. Co ty wyprawiasz? - blondyn aż się zatrząsł ze złości, widząc Ritę idącą w ich stronę. Hekate wydawała się być przerażona i zaskoczona zarazem.
- W czymś przeszkodziłam? - zapytała Riddle przesłodzonym głosem, uśmiechając się wrednie.
- Ja już chyba sobie pójdę - powiedziała spłoszona rosjanka.
-Zaczekaj - nalegał chłopak rozpaczliwie.
- Przypomniałam sobie, że obiecałam pomóc Daszy w porządkach - rzuciła i szybko oddaliła się w stronę zamku.
- Tak przeszkodziłaś - warknął blondyn - niszczysz mi życie - krzyknął tak, że kilka puchonek popatrzyło w jego stronę. Malfoy był wściekły, miał dość swojej uciążliwej koleżanki. Najgorsze w tym wszystkim było to, że gdyby się na coś nie zgodził jego rodzina mogłaby ucierpieć z rąk Voldemorta.
- Daj mi wreszcie spokój - powiedział do zdezorientowanej Rity, która najwyraźniej nie zdawała sobie sprawy z tego co się właśnie wydarzyło.
- Wyluzuj - burknęła - spotkasz ją jeszcze. Poza tym zawsze jest jeszcze Pansy Parkinson - dodała, zanosząc się chichotem. Tego było już za wiele. Dracon wyciągnął różdżkę i wycelował nią w dziewczynę.
- Ostrzegam - wycedził z miną szaleńca. Na co Riddle zaczęła się śmiać jeszcze głośniej,
- Nie bądz głupcem - syknęła - chyba nie chcesz aby twój ojciec albo matka poznali gniew Czarnego Pana?
To był wystarczający argument to zaniechania ataku. Malfoyowie, mimo iż tego nei okazywali to bardzo byli ze sobą związani. Chłopak nie mógłby sobie wybaczyć gdyby coś się stało rodzicom z jego własnej głupoty.
- Ok - usprawiedliwiał się - Trochę mnie poniosło. Chciałem ci tylko powiedzieć abyś mi dała trochę swobody - próbował podejść do tematu spokojniej. Dziewczyna spuściła wzrok.
- Przepraszam. Ale ja - zaczęła cicho - Ja mam tutaj tylko ciebie - dodała ponuro.
Chłopak poczuł że robi mu się żal córki szefa rodziców. Właściwie to znali się od dziecka, bo jego matka, kobieta o złotym sercu, nie mogła znieść myśli że mała Rita musi siedzieć sama, bez ojca (który w tamtym czasie był wrakiem) i matki.
- Pewnie ludzie sobie wyobrażają, że bycie córką Voldemorta to istna sielanka. Ale to totalne piekło! - krzyknęła zrozpaczona - błąkam się po tym wielkim, pustym domu pełnym dziwnych, nieznajomych czarodziejów i czarownic.
- Piekło to by było gdyby się dowiedzieli kim naprawdę jesteś - próbował pocieszać ją Draco. Dziewczyna otarła samotną łzę i wtuliła się w ramiona przyjaciela.
- Znajdz sobie koleżankę albo chłopaka - proponował chłopak, pragnąc uwolnić się od zrozpaczonej Rity.
- Wszyscy mają mnie za idiotkę. Kto by chciał być z kimś takim.
- Bez przesady. Chyba wpadłaś w oko Averemu - zauważył Malfoy na co Riddle udała że wymiotuje. Po krótkiej sprzeczce oboje poszli do zamku obejmując się przyjaźnie. Wszystkiemu przyglądała się Hekate zza winkla
~*~
W pokoju wspólnym Gryffindoru przy stole zawalonym książkami, siedziała Hermiona Granger i zawzięcie notowała coś na pergaminie.
- Co robisz? - usłyszała nad sobą czyjść głos. Jak oparzona zamknęła otwartą księgę i jakby automatycznie powiedziała
- odrabiam pracę domową
- Spokojnie - powiedziała Ginny, dosiadając się do koleżanki - Chyba ostatnio mało sypiasz.
Granger widząc rudą czuprynę, odetchnęła z ulgą i szybko wyznała koelżance cel swoich poszukiwań.
- Więc to są kroniki uczniowskie? - dopytywała się Ginny, biorąc do ręki jedną z książek i otwierając na losowej stronie. Dziewczyna rzuciła książką ze strachem i obrzydzeniem widząc przystojnego szatyna w szatach Slytherinu, uśmiechającego się czarująco. Pod zdjęcie m widniał podpis "Tom Riddle".
- Co się stało? - dopytywała się Hermiona, widząc zachowanie Ginny.
- To on. Tom Riddle - pisnęła, podając koleżance książkę. Ginny jak przez mgłe pamiętała wydarzenia z drugiego roku nauki w Hogwarcie, kiedy to Riddle za pomocą swojego wspomnienia omotał ją i zmusił do straszliwych rzeczy.
- Prefekt naczelny i zdobywca specjalnej nagrody za zasługi dla szkoły - przeczytała na głos Granger.
- Oślizgły drań. Przez niego oskarżyli Hagrida - warknęła, poirytowana Ginny.
Hermiona z impetem zamknęła księgę, a niewinna twarz Toma przybrała grymas wściekłości wyrażający dezaprobatę dla tej czynnośći.
- Ona musi być młodsza od Sama-wiesz-kogo - szepnęła do Weasley i zabrała się za werotwanie kolejnej księgi. Siedziały tak, aż nastał wieczór a Pokój Wspólny zapełnił się mieszkańcami domu lwa. Ginny już dawno przysnęła, podpierając się łokciem. Ze snu wybudził ją entuzjastyczny krzyk Hermiony
- Mam! - ryknęła gryfonka z podekscytowaniem.
- Co takiego Hermiono? - zapytali jednocześnie Harry i Ron, którzy właśnie przyszli.
- Znalazłam moją matkę w kronikach szkolnych - powtórzyła nieco przyciszonym głosem.
- ale czad! - ucieszył się Ron.
- Tak sobie pomyślałam - zaczęła nieśmiało, obawiając się reakcji pozostałych - że mogłabym użyć zmieniacza czasu aby chociaż ją zobaczyć - wyrzuciła na jednym wydechu.
- Hermiono to zbyt niebezpieczne - żachnął się Harry - sama mi mówiłaś że straszne rzeczy się dzieją z tymi co igrają z czasem. A jeśli coś pójdzie nie tak i nie będziesz mogła wrocić ? -spekulował Harry.
- Chyba masz rację - przyznała dziewczyna ze smutkiem w oczach. Hermiona zebrała księgi, pożegnała się z przyjaciółmi i poszła do dormitorium. Czula się rozdarta, musisała ją spotkać, zobaczyć jaka była, czegoś się dowiedzieć. Wyciągnęła z kieszeni cenny zmieniacz czasu. W prawdzie powinna go oddać profesor McGonagall, ale skoro tamta się nie upomina.Musiała się teraz bardzo dobrze przygotować do podróży za plecami swoich przyjaciół. Po cichu weszła do pokoju i wyciągnęła swoją torebkę na ktorej wcześniej zastosowała zaklęcia zwiększająco-zmniejszające. Z kufra wygrzebała kilka buteleczek napełnionych szarą substancją i wrzuciła je do torebki razem z kroniką studencką. Miała opory przed zabraniem księgi, wkońcu to była własność szkoły ale czuła, że tak książka okaże się przydatna. Gdy już wszystko zabrała, po cichu wymknęła się z dormitorium uważając aby nie obudzić swoich koleżanek. Zeszła spirlnymi schodakami do pokoju wspolnego gdy za plecami usłyszała znajomy głos.
- Gotowa do nocnego patrolu? - zaganął ją Seamus, który zostal drugim prefektem. Dziewczyna się wzdrygnęła i odwróciła w stronę kolegi. W tamtym momencie miała ochotę mu pzywalić. Przecież była prefektem, jak mogła o tym zapomnieć.
- Chodźmy - weschnęła z udawanym spokojem.
~*~
W lochach dwojka prefektów z domu węża szykowała się do obchodu. Zniecierpliwiona dziewczyna przytupywała nogą ze zdenerwowaniem stojąc w Pokoju Wspolnym i czekając na swojego kompana, który miotał się w poszukiwaniu odznaki prefekta po całym dormitorium. W końcu zrezygnowany zszedł do pokoju wspólnego.
- Ja chyba nie mogę iść - warknął - Idź sama, zgubiłem odznakę - dodał wzruszając ramionami. Choć nie dawał tego po sobie poznać to w środku aż się gotował ze złości. Rita jakoś nie wyglądała aby się tym specjalnie przejęła.
- Fujara - skomentowała Dracona i poszła w stronę kamiennej ściany.
~*~
Szkolne korytarze o tej porze były puste i bardzo słabo widoczne, gdzieś w oddali słychać było pojękiwanie duchów co nadawało ponurej atmosfery.
- Lumos - szepnęli jednoczeście Seamus i Hermiona, oświetlając mrok światłem z końców rożdżek.
- Może się rozdzielimy? - zaproponowała dziewczyna, mając nadzieję że w ten sposób będzie mogła zrealizować swój plan.
- Dobry pomysł - powiedział gryfon - Ja zostanę tutaj a ty sprawdz tamte korytarze - zaproponował na co Granger kiwnęła głową z apropbatą.
~*~
Szła po omacku w kompletnych ciemnościach, zanim przypomniała sobie o bardzo użytecznym w takich sytuacjach zaklęciu.
- Lumos - burknęła dziewczyna, przeklinając w myślach swoją głupotę. Nie była bojaźliwa, ale musiała przyznać iż w towarzystwie Malfoya czułaby się tutaj znacznie pewniej.
- Ahh! krzyknęła cicho, kiedy koło niej przeleciał Krwawy Baron, duch Slytherinu, podzwaniając łańcuchami. O wiekszą irytację przyprawial ją fakt, że kiedy ona tutaj prawie umiera na zawał, jej kolega, który powinien tutaj teraz być, zapewne przewraca się na drugi bok w ciepłym łóżku.
- Kurwa - zaklęła cicho pod nosem. 'Opanuj się, przecież jesteś corką najstraszliwszego czarnoksiężnika, tatuś nie byłby zachwycony gdyby zobaczył twoją panikę' myślała nerwowo, krocząc ciągle przed siebie.
~*~
Hermiona Granger przyspieszyła kroku. Musiała znaleźć odpowiednie miejsce aby użyć zmieniacza czasu. Wiedziała dokładnie ile powinna wykonać obrotów. Złapała lekko trzęsącymi się dłońmi zmieniacz i zaczęła liczyć w myślach obroty. Granger z bijącym sercem nasłuchiwała co się dzieje wkokół niej. Typowym dla Hogwartu nocą dzwiękom towarzyszył jeszcze jeden. Był to odłgos kroków a raczej głośny stukot butów na obcasie o kamienną posadzkę. Hermiona zamarła w miesjcu.
Ktoś się najwyraźniej zbliżał do miejsca w którym ukryła się gryfonka. Hermiona wiedziała że musi działać szybko.
- 1.2.3.4.5 .... - liczyła w myślach w pośpiechu, czując jak pocą jej się ręce ze zdenerwowania.
Nagle zza rogu wyłoniła się Rita a Hermiona widząc jej czarne kozaki na obcasie, zaklęła w myślach.
- Granger?! - zapytała dziewczyna z zaskoczeniem - Nie wiem co tu robisz ale masz przechlapane! - warknęła.
- 112, 113 ...
Riddle w ostatniej chwili złapała za szatę gryfonki. Rita nie mogła uwierzyć własnym oczom. W jednej chwili wszystko wokół nich zaczęła wirować w zawrotnym tempie, podczas kiedy one same wydawały się nie ruszać z miejsca. Nagle wszystko wróciło do normy. Prawie.
- Nie wiem co to było, ty wariatko, ale za to jesteś u Snape'a - warknęła Rita, wyrywając Hermionie zmieniacz czasu.
- NIE!! - wrzasnęła Hermiona - RITA ZACZEKAJ! - krzyknęła z desperacją i zaczęła biec w nadziei, że zdoła powstrzymać Ritę.
Co się wydarzy dalej, dowiecie się w kolejnym rozdziale. Wyjaśni się też sprawa odznaki prefekta. W końcu Hermiona wyruszyła na poszukiwanie swoich korzeni. Ale czy wszystko pójdzie po jej mysli?
Oł Hermiona i Rita mają nieźle przerąbane... w szczególności że ta druga nic nie wie o tym ci się wokół niej teraz dzieje. Na Merlina... jak nic zaczną zmieniać przyszłość. Aż strach pomyśleć co będzie jak wrócą do teraźniejszości. Ile rzeczy wtedy się zmieni?
OdpowiedzUsuńMam nadzieję że Hermiona spotka swoją matkę i dowie się o niej czegoś więcej. Oby jej wysiłek nie poszedł całkiem na marne.
Martwię się o Draco. Miała być szansa na wspaniały romans lecz po posłuchania rozmowie Hekate może być do niego uprzedzona ze względu na córkę Voldemorta.
Pozdrawiam i czekam na ciąg dalszy :3
Zapraszam cię serdecznie na rozdział 8 u siebie http://Www.scoliari.blogspot.com i przepraszam za spam.
UsuńPozdrawiam!
Witaj, Twój rozdział przeczytam niebawem. Teraz informuję, jak prosiłaś, o nowym rozdziale. :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Btw, ładny szablon. ;]
UsuńNo, proszę. Ogółem, nie wiem, jak daleko udało im się przenieść, według kanonu można było cofnąć się tylko o kilka godzin, ale u Ciebie chyba jest inaczej. O ile Hermiona jest bystra i może uda jej się nie zepsuć przeszłości (a wraz z nią przyszłości), o tyle Rita może wiele namieszać, to będzie ciekawe. ;)
OdpowiedzUsuńA może jakiś opis tego zdjęcia matki Hermiony? Czuję niedosyt.
OdpowiedzUsuńI proszę, zmień tą cholerną czcionkę. Najlepiej tekst normalny, bez cienia i bez kursywy i innych udziwnień. One mają mieć prawo bytu tylko i wyłącznie w tytule, nagłówku i na okładce.