środa, 9 września 2015

Rozdział II

W Hogwarcie nastał kolejny dzień a tym samym za godzinę miały się rozpocząć pierwsze zajęcia. Młoda Rita Rosier pociągnęła swoje pełne usta czerwoną szminką i cmoknęła kokieteryjnie. Po czym przyjrzała się swojej nieskazitelnie, bladej cerze odziedziczonej po przystojnym ojcu. 
- Cześć Palancie - rzuciła do tlenionego blondyna, który siedział na jednej z sof w pokoju wspólnym.
- Cześć Kretynko - zrewanżował się Draco. Rita przysiadła się do kolegi. W Pokoju Wspólnym panował duży ruch a co dziwniejsze oprócz mieszkańców domu węża, kręciło się tu także pełno obcych czarodziejów i czarownic. 
- Rosier, zdejmij giry ze stołu nie jesteś u siebie - Rita usłyszała nad sobą jadowity głos profesora Snape'a, który niespodziewanie pojawił się tuż obok.
- Chodź ze mną, musimy porozmawiać - dodał, łapiąc brutalnie dziewczynę za rękaw szaty. 
- Zanim pójdziesz na śniadanie, ubierzesz dłuższą spódnicę - rozkazał, mierząc ją wzrokiem. 
Profesor zatrzasnął drzwi w swoim gabinecie i wskazał dziewczynie wolne krzesło przy biurku. Rita bez protestów spełniła polecenie nauczyciela.
- Wiedz że mam na ciebie oko - zaczął - Czarny Pan dał mi wyraźne instrukcje. 
- Mam pilnować abyś nie pakowała się w kłopoty - na jego twarzy pojawił się szyderczy uśmiech. 
- Nie potrzebuję niańki! - warknęła zdenerwowana ślizgonka
- Doprawdy?
- Mam szesnaście lat! Umiem o siebie zadbać - odparła z dumą.
- Szesnaście lat! To poważny wiek! - szydził Severus - Słuchaj no smarkulo! Nie obchodzi mnie co myślisz, ja tylko wykonuje polecenia twoje ojca - syknął ze złością. 
- Zdaje się że Narcyza prosiła cię o ochronę synka - burknęła.
- To nie powinno cię obchodzić. To sprawa pomiędzy Narcyzą a mną - powiedział Snape siląc się na spokój. 
- Radzę mieć się na baczności bo inaczej drops dowie się po czyjej jesteś stronie - syknęła Rita z triumfalnym uśmiechem na twarzy. 
- Próbujesz być taka jak twój ojciec, ale coś marnie ci to wychodzi - zasmiał się nauczyciel eliksirów, na co czy Rity zwęziły się w szparki ze złości.
- No dobra. Jaki jest prawdziwy powód tego że tu jestem - zapytała znudzonym tonem, bawiąc się swoimi czarnymi włosami. Snape poszperał w biurku i wyciągnął zwitek pergaminu
- To, jest ten powód - warknął, kładąc przed uczennicą zwój pergaminu.
- Ze swojego dobrego serca, radzę ci, abyś znalazła sobie kogoś, kto pomoże ci się przygotować do egzaminu poprawkowego. I ostrzegam, jeżeli nie dostaniesz przynajmniej PW to zwróce się do Dyrektora z prośbą wydalenia cię z Hogwartu - dokończył a jego czarne oczy błyszczały niebezpiecznie. Rita zaniemówiła. 
- Nie możesz mi tego zrobić! mój ojciec cię zniszczy! JA cie zniszczę - krzyczała dziewczyna w furii.
- Przyznam, że brzmi to dość komicznie w ustach szesnastoletniej dziewczynki - śmiał się Snape, czym jeszcze bardziej nakręcał rozwścieczoną Ritę.
- Żeby nie było tak przyjemnie. Będziesz współpracować z kimś z Gryffindoru - Snape najwyraźniej miał niezły ubaw.  
- O nie! Co to, to nie! - zaprotestowała kategorycznie dziewczyna i zrobiła obrażoną minę. 
- Będziesz pracować z panną Granger, a ja osobiście tego dopilnuje a teraz wynocha! - ryknął i pokazał palcem na drzwi. Rita lochów pobiegła do Wielkiej Sali. 
~*~

Przy stole gryfonów odbywały się ważne rozmowy polityczne w których ani Ron ani Harry nie chcieli brać udziału. Większość uczniów Hogwartu gapiło się na stół Slytherinu przy którym teraz siedzieli wraz ze ślizgonami, uczniowie Salzamu. 
- Dziwni są, nie? - zagadnął Ron do Harrego. 
- Uważam że rpzesadzasz Ronaldzie 
- Hermiona! - Harry i Ron rzucili się rpzyjaciółce na szyję. 
- Gdzie ty byłaś?  - dopytywali się wszyscy. 
- Później wam wszystko powiem - szepnęła do Rona i Harrego. Nagle Ron zrobił minę jakby zobaczył ducha. 
- Co jest? - zapytał Harry.
- Snape tu idzie - pisnął Ron. Rzeczywiście w ich stronę kroczył nauczyciel eliksirów a jego długa, przywodząca nietoperza szata łopotała za nim złowrogo.
- Panno Granger, proszę za mną - warknął do Hermiona, która posłusznie potruchtała za profesorem. 
- Była takim dobrym człowiekiem - westchnął Ron a Harry aż ze śmiechu opluł się sokiem dyniowym. Nagle poczuł że ktoś mu się intensywnie przygląda. Jego oczy spotkały się z chabrowym spojrzeniem należącym do uczennicy z Ravenclaw, która uśmiechnęła się do Harrego promiennie. 
- Co za laska! - zachwycał się Ron urodą krukonki, do czasu aż napotkał wściekłe spojrzenie Ginny.
- Chyba mnie lubi - szepnął Harry do Rona i oboje parsknęli śmiechem. 

~*~

Snape wyprowadził Hermionę za drzwi Wielkiej Sali. Gryfonka czuła się zdezorientowana i zakłopotana faktem bycia sam na sam ze Snapem. Ale starała się zachowywać naturalnie. 
- Granger, chciałbym cie prosić o przysługę - powiedział profesor a Hermione przebiegł dreszcz. 
- Jaką? - wyjąkała, obawiając się odpowiedzi.
- Chciałbym abyś pomogła pannie Rosier, przygotować się do egzaminu poprawkowego z eliksirów - oznajmił jakby nigdy nic.
- Z całym szacunkiem profesorze, ale dlaczego akurat ja, a nie ktoś ze Slytherinu? - spytała brunetka  nieśmiało.
- Bo ja tak mówię - warknął. Hermiona zrozumiała, że w tej sytuacji nie należy już denerwować profesora i się potulnie zgodzić na narzucone warunki.
- Oczywiście - wyjąkała chicho. 
- Świetnie, dopilnuję tego a teraz wracaj do Wielkiej Sali - syknął i odszedł powiewając połami swojej czarnej szaty.

~*~

- Czego chciał Snape? - Zapytał Harry z ciekawością. 
- O matko! Już myślałem że ciebie nigdy nie zobaczę - krzyknął Ron, rzucając się na Hermionę jednak ta go odepchnęła.
- Chce, żebym przygotowywała Ritę Rosier do egzaminu z eliksirów - odparła, wyraźnie niezadowolona.
- To nieźle - burknął Harry, gapiąc się bezmyślnie w swój talerz. 
- Może się zaprzyjaźnicie - zażartował Ron, zapychając się kurczakiem. Hermiona go zmierzyła pogardliwym spojrzeniem. Miała już dość żenujących dowcipów Rona i jego osoby. Jej myśli ciągle krążyły przy Elizabeth Lenox. Zastanawiała się czy powiedzieć o wszystkim Harremu i Ronowi.

~*~

Rita siedziała przy stole Slytherinu i bawiła się widelcem wyginając go na wszystkie strony. Obok ze znudzoną miną siedział Draco Malfoy, przeżuwając wolno kanapkę. Widać było że uczniowie niezbyt entuzjastycznie podchodzą do pierwszego dnia nauki.
- Co mamy pierwsze? - Zagadnął Goyle, pochłaniając dziesiątą kanapkę. 
- Może byś tak zamknął paszczę co? - oburzył się Malfoy, na widok Goyla.
- Przepraszam, mógłbyś mi podać sok dyniowy? - Draco usłyszał miły, aksamitny, kobiecy głos dobiegający gdzieś z prawej strony. Leniwie podniósł głowę i ujrzał piękną, czarnowłosą rosjankę z Salzamu. 
- eee .... 
- Masz - powiedziała Rita, podając dziewczynie dzbanek. 
- Co to było? - oburzył się Draco, gdyż to on chciał podać dziewczynie sok.
- Jak to co? Dziewczyna by się nigdy nie doczekała tego soku od ciebie - burknęła - A tak serio, to powinieneś się wybrać do logopedy, albo czytać więcej książek bo masz problemy z wysławianiem się - dodała jadowicie na co Crabbe, Goyle i Zabini parsknęli śmiechem. 
- Dowiem się jaką mamy pierwszą lekcję ? - dopytywał z niecierpliwością Goyle. 
- Eliksiry z gryfonami - syknęła Rita i wszyscy zrobili smutne miny.
- Lepiej się pospieszmy, nietoperz nie lubi czekać - rzucił Zabini i wszyscy zachichotali. 
- Czekajcie na mnie! - krzyczał Draco, biegnąc przez Wielką Salę i rozpychając się łokciami. Nagle poczuł coś twardego i padł na ziemię jak długi. Gdy się ocknął zauważył że się z kimś zderzył. 
- Nic ci nie jest? - to był ten sam głos co przy stole. Draco mrugał nieprzytomnie oczami.
- Pomogę ci - zaproponowała dziewczyna i pomogła chłopakowi wstać. Teraz mógł jej się bliżej przyjrzeć. była niewiele niższa od niego, miała bardzo delikatne rysy twarzy, jasne oczy i ciemne włosy. 
- Dzięki - wydukał ślizgon, oczarowany urodą nieznajomej. Malfoy pomyslał że wypadałby się przedstawić w takiej sytuacji.
- Draco Malfoy - powiedział, ujmując jej delikatną rękę. 
- Hekate, po prostu Hekate - powiedziała uśmiechając się.
- Lepiej się pospieszmy, za minutę zaczyna się lekcja eliksirów - zauważyła dziewczyna i oboje udali się do lochów, gawędząc po drodze,
- Podoba ci się Hogwart? - zapytał Draco.
- Jest cudowny, choć jeszcze nie zwiedziłam całego zamku - odpowiedziała, w biegu.
- Mogę cie oprowadzić jak chcesz - zaproponował blondyn a dziewczyna przyjęła propozycję z aprobatą. 

~*~

Wyglądało na to że lekcja eliksirów już się zaczęła, co można było wywnioskować z odgłosów dobiegających zza drzwi: "Potter ty umiesz czytać?", "Ostrożnie Longbottom!", "Gryffindor traci 20 punktów", "Bardzo dobrze, panie Zabini". Draco niepewnie nacisnął klamkę w drzwiach. Oczywiście profesor nie zauważył spóźnienia swojego ucznia.
- Rozumiem że w waszej szkole, spóźnianie się na zajęcia jest normalne? - syknął do Hekate - Proszę wziąć kociołek cynowy rozmiar dwa, będziemy ważyć eliksir spokoju - powiedział do reszty klasy. 
- Teraz was podzielę na grupy - oznajmił. Harry został przydzielony do Malfoya i Goyla, Ron i Nevile do Pansy a Hermiona do Rity i Hekate. 
- Na tablicy macie instrukcje, czas start - powiedział mistrz eliksirów. 
W sali zrobił się ruch, wszyscy zaczęli biegać do szafek w poszukiwaniu odpowiednich składników. 
- Znasz się na eliksirach? - Hermiona zwróciła się do Hekate. 
- Też mamy eliksiry - powiedziała z powagą rosjanka. 
- Rita, idź do szafki do sproszkowane kolce jeżozwierza - rozkazała Hermiona.
- Chyba coś ci się w głowie pomieszało szlamo - syknęła obrażona Riddle. Hermiona ciężko westchnęła i sama poszła po kolce. W tym czasie Hekate przygotowywała róg jednorożca.
- Może byś coś pomogła? - warknęła do Rity, która najwyraźniej uznała że robienie eliksirów wykracza poza jej kompetencje.
- Bo co? Rzucisz na mnie czarnomagiczną klątwe? 
- Nie. Bo przez ciebie dostaniemy złą ocenę - warknęła poirytowana Hekate. Na szczęście pojawiła się Hermiona z kolcami jeżozwierza.
- Jak tu panie sobie radzą? - zagadnął sucho Snape, zaglądając do ich kociołka.
- Przecież nic tu nie jest jeszcze zrobione! - syknął z oburzeniem. 
- Gryffindor traci 5 punktów - powiedział z wrednym uśmiechem i poszedł dalej. Hermiona wyglądała jakby zaraz miała rozszarpać wszystkich wokół. Zerknęła na lewo gdzie Harry i Malfoy kłócili się o to kto ma mieszać eliksir a Goyle śmiał się głupkowato wrzucając byle jakie składniki do kociołka.
- Ten Snape, to jakiś cham - zauważyła Hekate. Hermiona poczuła żę chyba ją polubi. Nagle w sali rozległ się potężny huk. To Longbottom przesadził z podgrzewaniem i wysadził swój kociołek, obryzgując wszystkich wokół.  Malfoy i Harry przestali się kłócić, teraz stali obryzgani fioletową mazią. 
- Gryffindor traci 20 punktow! Longbottom szlaban! - Krzyknął wyprowadzony z równowagi Snape. Hermiona szybko skorzystała, z rozgardiaszu i pospieszyła się ze swoim eliksirem aby zdążyć na czas. Po chwili przy ich stoliku pojawił się mistrz eliksirów.
- Hmmm.... kolor bardzo dobry, dobre proporcje - mruczał, zaglądając do kociołka - Nędzny plus - powiedział ostatecznie. 
- Nędzny? Ale jak to! To niesprawiedliwe! -piekliła się Hermiona.
- Cisza. 
- Daj spokój, nie ma sensu - powiedziała Hekate, próbując uspokoić Hermionę. Po chwili rozległ się dzwonek, zwiastujący koniec tych okropnych dla gryfonów zajęć. 
- Dostałaś nędzny? - dziwił się Ron, gdy wychodzili z lochów. 
- Tak, po części przez Ritę i przez Snape'a.
- Ja dostałem Trolla, za to że Nevile rozwalił kociołek - powiedział Ron z ponurą miną. 
- Chodźcie, muszę wam coś ważnego powiedzieć - powiedziała Hermiona, prowadząc przyjaciół w ustronne miejsce. W końcu się zatrzymali na siódmym piętrze.
- Co jest takiego ważnego, że ciągniesz nas aż tutaj?
- Ja nie jestem szlamą - powiedziała na wydechu, choć to obraźliwe słowo ledwo co jej przeszło przez gardło.
- Jasne że nie! To tylko Malfoy jest takim burakiem aby cię w ten sposób nazywać - żachnął się Ron.
- Moi proawdziwi rodzice byli czarodziejami czystej krwi - powiedziała w końcu, choć sama ledwo w to wierzyła. Tyle czasu żyła ze świadomością że jest półkrwi, tyle czasu znosiła złośliwe docinki ślizgonów. 
- Jak to? - zapytali jednocześnie. Hermiona opowiedziała przyjaciołom o tym czego się dowiedziała w sierocińcu i o tym co jej mówili rodzice.
- Nieźle! Myślisz że ją znajdziesz? - dopytywał się Ron z podnieceniem.
- Jeszcze nie próbowałam. Możliwe że są jakieś informacje, tutaj, w Hogwarcie - zaczęła - jakieś trofea w izbie pamięci, spis absolwentów w bibliotece na pewno coś takiego istnieje, no bo, w mugolskich szkołach istnieje - zastanawiała się na głos.
- Cokolwiek zdecydujesz, my ci zawsze pomożemy, prawda Ron? - powiedział Harry z przekonaniem. 
- Nooo, taak - zgodził się Ron.  
- Dziękuje wam. Jesteście moimi prawdziwymi przyjaciółmi - powiedziała Hermiona, obejmując za ramiona Rona i Harrego.

No i mam kolejny rozdział. Teraz się zaczną poszukiwania korzeni Hermiony. Nie wiem czy moja Hekate nie przypomina za bardzo Mary Sue (ech trudno). Będą nowe pary, nowi bohaterowie, nowe losy trójki Hogwartu. Będę opisywała  życie Draco, Rity, Snape`a, poszukiwania Hermiony. Mam w planach jakie zabawy z czasem ale to później. (Rita jest córką TMR ale nikt poza kręgiem śmierciożerców, Draconem, Snapem i Dumbledorem o tym nie wie)

5 komentarzy:

  1. Witaj. Na pewno dziś przeczytam! Nie miałam dotychczas czasu na nadrobienie rozdziałów, ale zrobię to! :)
    Dziękuję za tak miłe słowa, na pewno mnie przeceniasz, warsztat to kwestia ćwiczeń, wielu ćwiczeń, jeśli chcesz, mogę spróbować Ci pomóc, wskazać jakieś stronki które także sporo mi pomogły, wartościowe artykuły na temat pisania na blogspot.

    Btw, widziałam na Twoim bloggerze mnóstwo książek, masz może konto na lubimyczytac? ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja miałam 3 lata przerwy w pisaniu bloga. Tak mam tam konto, mój nick to Psychocoypu
    Widziałam twoje trailery na YT z innych opowiadań. Muszę kiedyś przeczytać. Pozdrawiam
    Twój Koszmar/ Afrodyta

    OdpowiedzUsuń
  3. Przepraszam, że tak późno. No, proszę, ciekawie się dzieje. Dość dziwne połączenie grup uczniów, mieszanie gryfonów ze ślizgonami to na pewno złośliwy pomysł Snape'a. Trochę mu współczuję, tu ma pilnować Dracona, tu Rity, tutaj (teoretycznie) ma wciąż oko na Pottera. Jednocześnie pracuje dla Voldemorta i Dumbledore'a. Przekichane. ;) NIc dziwnego, że odbija się to na jego podłym zachowaniu. Ciekawa jestem tej Hekate. Wydaje się sympatyczna, jeśli dobrze zrozumiałam, trafiła do Slytherinu, ciekawe jakby wyglądała przyjaźń ślizgonki z gryfonką.
    Tak samo ciekawi mnie, czy Hermionie uda się dotrzeć do prawdziwych rodziców. Czy żyja? Dlaczego ją porzucili? Kim są? Mimo wszystko uważam, że nie powinna zarazem porzucać tych starych opiekunów. W końcu ją wychowali, traktowali jak córkę i gdy przejdą jej złości, powinna o nich pamiętać i odwiedzać. :)
    Pozdrawiam i czekam na nastęną!

    OdpowiedzUsuń
  4. Dochodzę do wniosku, że Snape specjalnie tak dzieli uczniów, aby móc stawiać najniższe stopnie. W końcu, co to dla niego za przyjemność stawiać tylko te dobre? A w szczególności uczniom innego domu niż Slytherin?
    Widzę, że część uczniów z innej szkoły już się odnalazła w nowej rzeczywistości. O reszcie pewnie usłyszymy niebawem. W kocu ich podejście do nauki i sposobu prowadzenia zajęć może być naprawdę ciekawe.
    Mam nadzieję, że Hermiona niedługo znajdzie jakąś wzmiankę o swojej matce. Życie w nieświadomości nie jest zbyt przyjemne. A jeśli była/jest dobrą kobietą, zawsze będzie mogła się nią pochwalić... Chwila, mój tok myślenia coś szwankuje. W końcu ta osoba oddała Hermionę do sierocińca. Czegoś takiego nie wybacza się ot tak.

    Pozdrawiam i życzę weny!

    http://www.scoliari.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Hm... z WoWem jest tego typu problem, że jest grą płatną w przeciwieństwie do większości. Musisz sobie kupić konto i... co miesiąc je opłacać. Lub co dwa, zależy. Konto kosztuje około 100 zł, potem na każde 30 dni grania płacisz ok. 50 zł, więc jest to już gierka dla fanatyków. ;) Ale polecam, bo warto, jest rozbudowany, wciąż żyje i wciąż twórcy dbają o dodawanie nowości, zwracają uwagę na potrzeby graczy... O wszystkich wymienionych przez Ciebie grach słyszałam, ale o, dziwo w żadną nie grałam. ;)
    Dziękuję za komentarz i pozdrawiam, czekając na nowość u Ciebie!

    OdpowiedzUsuń